czwartek, 17 listopada 2022

Bodies Bodies Bodies (2022) - Halina Reijn

 

Jest w Bodies Bodies Bodies młodzieżowo (i w tym miejscu powinienem użyć tych wszystkich na czasie określeń, które oczywiście słyszałem ale i na bieżąco przez pryzmat specyfiki wykonywanego zawodu słyszę, ale których na co dzień jednak nie pamiętam, bo nie używam, więc nie będę SZPANOWAŁ), a w zamian napiszę tak jak na ponad czterdziestoletniego smarkacza potrafię, że oglądałem tą akcję odjebaną w domu "McCallisterów" tak, jakbym patrzył na jakiś kosmos mi kompletnie obcy, ale w zasadzie niewiele różniący się w specyfice zachowań od kosmosu którego sam lata temu bylem uczestnikiem we własnej dojrzewającej grupie rówieśniczej, chociaż oczywiście moi starzy nie mieli takiej wypasionej chaty i większość moich ówczesnych przyjaciół (pozdrawiam gdziekolwiek jesteście i cokolwiek teraz robicie) nie mogła pochwalić się odłożoną fortuną na studia, więc niby było podobnie, a w rzeczywistości odpowiednio ekstremalnie proporcjonalnie inaczej. :) Nie mieliśmy wówczas do dyspozycji tej całej gadżetomanii i mimo że życie towarzyskie nie obracało się wokół jednej lampy naftowej, to takie cuda niewidy jak tiktoki, to nawet wizjonerowi Lemowi się nie śniły. W gadce jednak mogliśmy być równie intensywnie nakręceni, choć możliwości i okoliczności dużo mniej sprzyjały postawie dekadenckiej. Tyle w kwestii czysto pamiętniczkowej, inaczej co pamiętam, a co wraz biegiem lat paradoksalnie może być jeszcze bardziej wyraziste, bo to normalne że w wieku przedemerytalnym i emerytalnym oprócz podroży egzotycznych alternatywą tylko zastępująca je nostalgia i sentymenty. :) Ale do rzeczy! Wiele napisać nie mogę, bo spoilerami zasypać tekst i odebrać „przyjemność” w odkrywaniu „prozaicznej” prawdy nie jest trudno. Napiszę tylko za całkiem w punkt sloganami z trailera, że dziki, pokręcony, mocny. Dalej że rozsadza ekran, że wybuchowy, odjechany, nieprzewidywalny - prawdziwa petarda i wytłuszczę że jest w tym sporo prawdy, bo ja na przykład dawno nie widziałem w kinie tak oczywistym czegoś tak dobrego, co jadąc na szablonach i psychologicznych banałach, robi to tak ekscytująco, że nawet „młodzieżowe” kino porywa, inspirując do zdecydowanie niebanalnych rozkmin. I ja to szanuję!

P.S. Przestroga znana płynie - głupie zabawy są niebezpieczne, a z igraszków będą płaczki. Jak mama mawiała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj