Jest odczuwalny wzrusz, poczucie przejęcia na poziomie najbardziej podstawowych odruchów emocjonalnych, bo jest to film bardzo malowniczy i kobiecy, na podstawie podobno powieści którą zapewne kobiety uczyniły bestsellerem i to żaden zarzut czy też kamuflowana drwina, bowiem pomimo świadomości że tak wprost miał scenariusz zagrać na uczuciach, to zagrał też na nich w moim przypadku. Dość grubymi niby nićmi szyte zabiegi, od scenariusza po aktorstwo, ale coś w tej historii było takiego, co nie pozwoli mi teraz bezpardonowo krytykować i czepiać się okazale widocznej pokusy opierania oddziaływania na ckliwości wykorzystywaniu. To prawdopodobnie ta tradycyjna forma, kojarząca się ze starym kinem sprzed ponad nawet sześćdziesięciu laty. Kinem które może dzisiaj nie imponuje efektownością narracyjnych rozwiązań, lecz uwrażliwia posiłkując się anty trendziarską prostotą pięknego obrazu i archetypicznej miłości. Mnóstwo we wspólnym hicie Delii Owens i Olivii Newman stereotypów, oczywistości w brud, ale też prawda uniwersalna o podłości ludzkiej, odrzuceniu, niezrozumieniu, wreszcie wyszydzeniu, zaszufladkowaniu, osądzeniu i strachu przed nieznanym, innym, niecodziennym. W tym wymiarze mnie najbardziej wzrusza i budzi odruch złości, że ludzie to raz nie mają litości, dwa tak łatwo stygmatyzują i wyciągają wnioski, które są dla nich najwygodniejsze. Bowiem skomplikowanie świata i różnorodność indywidualnego życia, doświadczeń jednostkowych powstrzymuje od próby empatycznego zrozumienia, a i zwyczajnie łatwiej jest kierować się przekonaniami podsuwanymi, niż tymi zdobytymi własnym wysiłkiem i praktyką. Stąd też ta szablonowa przypowieść jest tak przewidywalna, ale równocześnie przez to także wartościowa, bo ona o konfrontacji skromności z zadufaniem, prawdy z kłamstwem, wreszcie naturalnej, bo wywodzącej się z praw przyrody sprawiedliwości, ze sprawiedliwością zarozumiałego człowieka i myślę, iż należy przypominać aby nie przejść nie tylko nad tym filmowym banałem do porządku dziennego, nie przyzwyczaić się i finalnie nie uodpornić znieczulając. Może jest to odpicowana wizualnie staromodna bajeczka z wątkiem tragedii oraz wątkiem kryminalnym - wątkami które dbają żeby nie było to czysto harlequinowskie widowisko, więc pewnie wzbudza mieszane odczucia i widzów dzieli, a ja podzielam bo rozumiem jednych i drugich wątpliwości, tudzież zarzuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz