Sugerowano że wielka rola Dorocińskiego i on sam zdawał się zapowiadając/polecając film w to uwierzyć, a co ja myślę, to nie czułem się może wybitnie rozczarowany, ale też rozklejony Dorociński to nie od razu aktorsko wybitny Dorociński. Może ja nie kupuję z zasady jego estetycznej klasy, bo nie widzę w niej autentyzmu tylko pozę, więc kiedy gra na smutno, wychodzi mu znacznie bardziej sztucznie, niż kiedy rola daje mu szansę zrzucić gorset wypacykowanego dżentelmena - patrz Teściowe lub Moje Córki krowy na przykład! W okolicznościach tematu nowego długiego metrażu Matuszyńskiego, wszystko wskazywało że wciśnięty w owy gorset zostanie i nie będzie z natury w stanie mnie przekonać. Jeśli więc więcej w jego kreacji dostrzegam przez pryzmat stereotypowego nastawienia, niż rzeczywistego oddziaływania, to z góry przepraszam za wprowadzanie w błąd, dodając iż bez wątpliwości jednako uważam, aby nie bardzo sam autor scenariusza w wyrwaniu się ze schematu jemu dopomógł, scalając jego postać w teorii z dwóch ostro ciosanych, niewystarczająco do zbudowania wielkiej kreacji zniuansowanych bloków cech charakteru. Matuszyński też nie wydobył w procesie realizacji z tejże cierpiącej postaci więcej niż tylko poprawnego zestawu specyficznych, a tym samym schematycznych reakcji, nawet jeśli bardzo możliwe, iż wiedział co chce w teorii za pośrednictwem podjętego tematu i gatunku filmowego (blisko kieślowszczyzny) pokazać i przekazać, dokonując tegoż co najwyżej dostatecznie dobrze, aby jedynie kompletnej porażki do swojej filmografii nie dodać.
P.S. Czy jest to obserwacja czyjejś żałoby w realu czy na filmowym ekranie, to zawsze myślę doświadczenie z rodzaju surrealistycznie niepokojących, testujących podstępnie człowieka w człowieku, bo to zawsze te kompulsywne myśli, że strasznie przykro, ale jak fartownie, że nie ja jestem w tej teraz sytuacji. Tym bardziej jest ono osobliwe, gdy ta żałoba w formie egzotycznej, natomiast warunki nasze polskie, a ponadto w filmowym wydaniu na ekranie raczej na podstawie scenariusza bez dramaturgii większej, li tylko ta jaką sama w teorii sytuacja tragedii i żałoby może wywołać.